***Sandra***
Obudziłam się około 7, dzisiaj zakończenie roku szkolnego, kończę III
gimnazjum. Ja i moja najlepsza przyjaciółka Iza. Jesteśmy jak siostry, ale
czasami zdarzają się nam kłótnie.. Iza jest jedynaczką. Ja mam starszego brata Kubę i młodszą Sarę, Kuba ma 15 lat, a
Sara ma 14. Wstałam z łóżka i zabrał z krzesła rzeczy, które przygotowałam
sobie rano. A więc było to to. I poszłam do łazienki.
Wzięłam szybko prysznic i umyłam włosy. Uczesałam je, a potem ładnie się
pomalowałam i ubrałam. Ciekawe jak będzie Iza ubrana. Pewnie jak zawsze
pięknie. Wyszłam z łazienki i wbiegła do niej Sara. Za jakieś 20 minut powinna
być Iza. Jest 8:10, do naszej szkoły idzie się średnio 15 minut, ale lepiej być
przed czasem. Jutro ma być nasz najwspanialszy dzień w życiu. Lecimy do
Londynu. Już od maja ten wyjazd planujemy. No i jutro się to spełni. Usiadłam
przy biurku i włączyłam laptopa, weszłam na Twittera. Nikt nie Tweetuje. Chuj z
Nimi wszystkimi. Przyszła Iza. Zadzwoniła do drzwi, a ja pobiegłam je otworzyć.
I: Hej, Sandra. Idziemy?
S: Pewnie, tylko pójdę po torebkę. – Pobiegłam po nią i zaraz szłyśmy do
szkoły.
I: Jutro wyjazd.
S: Baa! Ja chcę już na koncert One Direction.
I: Nie tylko Ty, moja kochana!
S: Mam nadzieję, że nie zgubiłaś biletów na lot i koncert?!
I: Powaliło?!
S: Taak! – Weszły do budynku. Od razu jak weszłyśmy przyczepił się do mnie ten
palant Adrian, a do Izki Jego kumpel Dorian. Pojeby szkolne…
Adr: Cześć, Panienki.
I: Wypierdalaj. Chodź Sandra. - Pociągnęła mnie na salę gimnastyczną gdzie
odbywało się zakończenie. Zaczęło się. Dyrektor zaczął tą swoją zajebistą gadkę.
Iza już przysypiała. Po prostu koszmar… Skończyło się!
S: Nareszcie! – Wyszłyśmy ze szkoły gdzie znowu chłopak mnie zaczepił, Mikołaj.
Jeszcze większy przyjeb.
M: Sandra, ale może.. Wiesz, spróbujemy jeszcze raz?
S: Odczep się! I nie!
M: Ale czemu?!
S: Kurwa mać, nie rozumiesz, że chodziłam z Tobą w czwartej klasie?! CZWARTEJ
KLASIE! A właśnie skończyliśmy trzecią gimnazjum!
M: Aha… - Odszedł.
I: Idziemy.. – Poszłyśmy w stronę naszych domów.
S: Jak dojdę od razu wywalam wszystkie książki z gimnazjum i idę się pakować na
jutrzejszy wyjazd.
I: Też. Idę pa. – Poszła do siebie, a ja weszłam do domu.
Weszłam. Zauważyłam tatę w gabinecie. Więc postanowiłam sprawdzić co u Niego.
S: Hej, wszystko ok?
Ts: Tak, spakowana? Koniec już tej parady (zakończenia).
S: Tak, i nie spakowana jestem. Ale zaraz będę.
Ts: Ja Was zawiozę na lotnisko, a o której macie samolot?
S: O 13:25.
Ts: Dobrze. To biegnij się spakuj, tylko nie zapomnij niczego.
S: Wiem. – Wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Wywalałam z szafy wszystko i
pakowałam ładne i modne ubrania do walizek. Bluzki, bluzeczki, spodenki,
spodnie, sukienki, torebki, buty, biżuteria jest. Czyli jestem już prawie
spakowana. Teraz tylko jeszcze kosmetyczkę i laptopa, tablet. Gdy już się
spakowałam i upewniłam, że wszystko mam, zadzwoniłam do Izabeli.
I: Hej, spakowana?!
S: Hej, jasne! A Ty?
I: Pewnie. Pójdziemy na bali most? (nasze ulubione miejsce)
S: Ok. To przyjdziesz po mnie?
I: Dobra.
S: To czekam, pa.
I: Pa. – Rozłączyła się. Przygotowałam sobie rzeczy i je założyłam. Ubrałam
to.. Teraz tylko czekam na
Izkę jak po mnie przyjdzie. Nie musiałam długo czekać, bo po pięciu minutach
już była. Wyszłyśmy z domu i poszłyśmy na bali most. Przez całą drogę
rozmawiałyśmy tylko i wyłącznie o 1D i Londynie. Doszłyśmy na miejsce.
Oczywiście byli tam: Mikołaj, Stasik, Mateusz, Kuba (nie mój brat) i kilka
jeszcze jakiś chłopaków.
M: Sandra! – Krzyknął ze środka bali mostu.
S: Mikołaj!
M: Cześć!
S: NARA!!!
I: Sandra… <śmiech>
S: No co? Już sił na Niego nie mam. Jak jutro wyjedziemy będzie spokój.
Mt: A gdzie jedziecie?
S: A daleko.
St: To znaczy?
K: Może wybierzemy się z wami.
I: Raczej nie.
St: A może jednak.
S: Spierdalaj.
I: Może pójdziemy jak najdalej od Tych debili…
S: Idziemy! – Poszłyśmy.
M: Pa!
I: Morda, Mikołaj! Święty Mikołaju za dychę!
M: Dzięki!
S&I: Proszę!
I: Chuj zajebany.
S: Gorzej. Chuj mega zajebany. <śmiech>
I: Która godzina?
S: Nie wiem. Czekaj. – Wyjęłam z torebki telefon. – Jest 14.
I: Dopiero?! Idziemy do… Na...
S: Idziemy na lody!
I: Spoko…
S&I: <śmiech>
***Iza***
Poszłyśmy na te lody do Centrum Handlowego. Wzięłyśmy sobie dwa duże desery
lodowe. Mm… Pycha, nasze ulubione. Potem poszliśmy się przejść. Poszłyśmy po
moje psy, Mikę i Akiego i pochodziliśmy z Nimi do 18. Odprowadziłyśmy je i
poszłyśmy przed dom Sandry, na huśtawki, na które zawsze chodzimy.
S: A może będziesz u mnie spała? Wiesz, rano wstaniemy, zjemy coś i będziemy
miały luz i wio do Londynu.
I: Spoko. Tylko pójdziemy po walizki do mnie.
S: Ok. – Poszłyśmy na chwilę do Eizi po walizki.
Weszłam do domu i powiedziałam mamie i rodzeństwu (tata z nami nie mieszka,
wyprowadził się jak byłam mniejsza), że dzisiaj będę spać u Sandry. Wzięłam
jeszcze laptopa z biurka i spakowałam go do torby, no i oczywiście wzięłam
pieniądze, które już długo odkładałam. Z kilkoma walizkami wyszłyśmy. Kilkoma
mam na myśli cztery, jedna na buty, dwie na ciuchy i jedna na ‘pierdoły’.
Byłyśmy już w domu Sandry. Zjadłyśmy kolację, poszłyśmy się umyć i obejrzałyśmy
horror oraz dwie komedie. Zasnęłyśmy o 1. Znaczy się Sandra już spała przed 1,
ja zasnęłam po niej. I wyjazd do Londynu, najpiękniejszego miasta na świecie, z
najpiękniejszymi chłopakami na świecie i wszystkim najlepszym na świecie.
***W nocy***
I: Sandra! – Obudziłam się i wykrzyczałam.. Chyba nie obudziłam nikogo więcej
niż Sandrę..
S: CO?! SIĘ DRZESZ?!
I: One Direction! Nie żyje! Samolot! Samolot!
S: Zamknij się! Jakie nie żyje?! Przyśniło Ci się! Jaki samolot?! My jutro,
dzisiaj lecimy do Londynu!
I: Boże… To tylko sen… STRASZNY SEN!
Sr: Dziewczyny! Cicho bądźcie, ja chce się wyspać!
S: Zamknij mordę psie!
Sr: Szmata!
S: Za dychę!
Sr: Mówisz o sobie!
S: Nie, o Tobie i zamknij tą brzydką, pryszczatą, jebniętą gębę!
Sr: Ph… - Zamknęła się.
I: Która godzina?
S: Jest… E.. – Spojrzałam na zegar wiszący nad biurkiem. – Jest 5.
I: Nie chcę mi się już spać.
S: Mi też nie.
I&S: Idziemy na huśtawki?!
I: Ba! – Zaczęłyśmy się ubierać. Ja ubrałam to, a Sandra to.
***Sandra***
Ach… Nasze zajebisto-głupie pomysły mamy te same, bo razem je kupowałyśmy) i
wyszłyśmy. Świeżę powietrze, fajne jest. Usiadłam na wilgotnej huśtawce, a obok
mnie usiadła Iza. Siedziałyśmy tak do 7. Tylko rozmawiałyśmy i oglądałyśmy
różne rzeczy na Internecie przez telefon. Poszłyśmy do domu. Nie Byłyśmy
zmęczone? Wręcz przeciwnie, chciało się nam skakać.. To pewnie przez to, że
jedziemy do Londynu. SAME. ‘Poleciałyśmy’ na gorę i sprawdzałyśmy wszystko, czy
jesteśmy na pewno spakowane i tym podobne.
Tak spakowane wszystko. Zrobiłyśmy śniadanie, obejrzałyśmy komedię.
Minęła 11. Czyli za jakieś półtora godziny szykowanie na wyjście. Żeby szybko
minął czas napisałyśmy na portalach (Facebook, Twiiter, Nasza Klasa), że
wyjeżdżamy do Londynu na dwa miesiące, będziemy we wrześniu na rozpoczęciu
roku. My idziemy z Izą do liceum. 12… Powoli, powoli zaczęłyśmy się ubierać w
Ładne rzeczy. Ja ubrałam to a Iza to. Wreszcie się
doczekałyśmy. Mój tata zatargał nasze bagaże do samochodu, a my poszłyśmy za
nim, jak jakieś gwiazdy. Weszłyśmy do samochodu, a tata nas zawiózł. 13:10,
dojechałyśmy na lotnisko. Iza ma bilety na lot. Pożegnałam się z ojcem i
pokierowałyśmy się do samolotu. Zajęłyśmy swoje miejsca i wystartowałyśmy.
Jest to mój pierwszy blog, który prowadzę sama. Mam nadzieję, że się podoba pierwszy rozdział. : ) Jeżeli macie jakieś uwagi, to piszcie w komentarzach. I proszę zostawiajcie Je.
Z pozdrowieniami - Niallinka ♥.
Fajny. :)
OdpowiedzUsuńZnajoma.. :*
Fajny. :)
OdpowiedzUsuńTylko trochę dużo przekleństw i da się znaleźć parę błędów, ale pomysł się liczy. :P
Super! : )
OdpowiedzUsuń